sobota, 27 lipca 2019

Jezus zwycięża trudy

Dla mnie osobiście wczorajszy dzień był mega ciężki. Ogarniał mnie jakiś smutek i totalny brak sił na cokolwiek. Zmagałam się z wielkim ciężarem niewiadomo czego nawet... ale Pan błogosławił. Na plaży podchodziło do nas dużo ludzi a modlitwa wieczorna była chyba najdłuższa ze wszystkich. Ludzie ciagle wchodzili z ulicy do kościoła i pytali kleryka co się dzieje, on tłumaczył i ludzie biegli tulić się do Jezusa. Byłam tak zmęczona tak bardzo ale miałam wielka radość w sercu widząc tych ludzi przy Jezusie Miłosiernym. A spowiedź ciagle trwała do końca modlitwy wciąż ktoś przychodził do konfesjonału. Bóg naprawdę działa i te największe cuda są przed nami zakryte, bo rozgrywają się w sercach. Jak ludzie stali w kolejce do Jezusa Miłosiernego to Gosia dała jednemu chłopakowi (ok 8 lat) słówko, żeby sobie wyciągnął i to było słowo z dzienniczka i zaczynałam się: „dziecię moje...” to nas tak jakoś poruszyło;)
Mimo trudów warto być przy Jezusie, On po prostu jest od tego większy!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz