Z racji że ten dzień spotkania to była niedziela, to głównie obstawialiśmy Msze Święte, na których prowadziliśmy śpiew i włączaliśmy się w liturgie słowa. Ale kiedy dostaliśmy zaproszenie na pyszny obiad w restauracji to poszliśmy tam z dwoma obrazami i ze śpiewem na ustach, zapraszaliśmy tez ludzi do kościoła. Wtedy naprawdę czuć było wielką moc wspólnoty!
Na wieczornej modlitwie Jezus dotykał nas i z wielka radością i wdzięcznością uwielbialiśmy Pana. Stworzyliśmy duży szpaler pod którym ludzie przechodzili do Jezusa, w tym czasie modliliśmy się z nich, naprawdę było widać poruszenie ich serc.
To była moja 10 nadmorska. Pan obdarowywał mnie wszystkim co sobie zapragnęłam. Tylko hotelu z widokiem ma morze nie było;) ale w drugiej grupie chłopaki mieli;) wiec tak w żarcie mówiła, że Jezus się pomylił bo to ja prosiłam;) Oczywiście to żart.
Dla mnie osobiście ten czas był wypełniony niezwykłym działaniem Boga. Najbardziej wzruszały mnie rodziny podchodzące do obrazu Jezusa Miłosiernego, każdego dnia było tak dużo rodzin
tulących się wspólnie do Jezusa. A w naszej grupie był ewangelizator, który ma żonę i 5 dzieci. Myśle, że w dzisiejszych czasach rodziny idące za Bogiem są niezwykle potrzebne.
Po raz pierwszy nieśliśmy ze sobą obraz Jezusa i Maryi. To był strzał w 10! Jezus i Maryja to jedyne pewne drogowskazy na dzisiejsze czasy. Warto iść za Jezusem z Nim życie jest lepsze i łatwiejsze. Jezus niesie w trudach tego życia bo Jego Miłość jest przeogromna i NIGDY NIE ZAWODZI, NIGDY!!!