No cóż spotkanie zakończone. Rano odśpiewalismy wspólnie jutrznie z braćmi saletynami;) później śniadanko i kawka. Nastepnie spotkanie dzieleniowe, czytaliśmy Słowo Boże z dnia i dzieliśmy się tym co nas poruszyło w tym Słowie. Ten punkt programu bardzo mnie zbudował, gdyż padło wiele słów pełnych nadzieji. Później była Msza Święta (nie zabrakło mojego Święty;)) obiad, kolejna kawa i rozstanie;). Rodzina rozjechała się w swoje strony.
Cóż mogę rzec. Na pewno Bóg umocnił moja wiarę przez ten czas. Dzisiaj szczególnie dotarło do mnie to, jak niedobrze jest uciekać przed cierpieniem. Wtedy człowiek staje się tak bardzo skołowany. Ja tak miałam w ostatnim czasie. Wszystko się wtedy przekłamuje, obraz Pana Boga i mój własny. Przecież to normalne ludzkie, że nikt z nas nie chce cierpiec, ale kiedy ten krzyż już jest gdyby go tak przyjąć i iść i żyć. I nie być w tym samemu bo jest przecież On nasz Pan Jezus. Gdyby podjąć ten trud i walczyć. Chociaż wszystko w koło się wali. Jednak iść. Myślę że to jest TO. Rycerskość Wioty powraca.
Panie Jezu dziękuję Ci za te święte 3 dni. Proszę bądź ze mną w tej walce. Amen
http://w569.wrzuta.pl/audio/5tIvyCiqIIH/swiety_e-mol
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz